Problemy ze ślimakami

Na skutek dość mokrego lata w całej Polsce pojawiła się "armia" ślimaków. Skorupowe i bezskorupowe,ale jednakowo szkodliwe. Bezlitośnie zjadają nasze pracowicie wyhodowane rośliny. Każdy z nas walczy z nimi na różne sposoby.Najprostszym z nich jest zbieranie tych mięczaków,ale niestety żerują one również w nocy i wtedy dokonują największego spustoszenia. Spotkałem się też m.in.z rozsypywaniem pokruszonych igieł sosnowych na trasach ich"przemarszu", odgradzaniem dostępu do roślin pasem wapna, stosowaniem środków chemicznych i różnego rodzaju pułapek. Ciekawym rozwiązaniem jest wkopywanie małych naczyń wypełnionych piwem. Ślimaki bardzo je lubią i zbierają się w tego typu pułapkach.Wadą tego rozwiązania jest to,że pułapki stają się nieskuteczne w przypadku opadów deszczu,bo czynnik nęcący ulega rozcieńczeniu. Z praktyki wynika,że najlepsze skutki przynosi stosowanie zapór z rozsypanego wapna lub środków chemicznych. Wybierając te ostatnie nie należy sugerować się wyłącznie ceną. Preparat musi spełniać zasadnicze zadanie oprócz likwidacji ślimaków,a mianowicie nie rozpuszczać się pod wpływem rosy i deszczu. Warunki te spełnia preparat Snacol, który zawiera również składniki nęcące. Po spożyciu slimak ulega całkowitej degradacji, czyli się po prostu "rozpada".Warto zwrócić uwagę na oszczędne stosowanie środka, gdyż szkodnik wyczuwa pojedynczą granulkę nawet z odległości kilku metrów! Niestety,walka ze ślimakami wymaga solidarności użytkowników działek. Skoro wspólnie z sąsiadami zastosujemy środki,to szkodniki nie bedą przechodziły swobodnie pomiędzy działkami.Jeśli nie, efekty będą dużo mniejsze.Warto też zwrócić uwagę na fakt,że ślimaki mają pełne możliwości rozwoju na działkach tzw.bezpańskich lub zaniedbanych. Stamtąd właśnie wychodzą na żer! Niekiedy też sami hodujemy sobie ślimaki w zaniedbanym kompostowniku. Resztki warzyw są dla nich znakomitym pożywieniem, a miejsce sprzyja ich rozwojowi. Nie możemy też obarczać Zarządu odpowiedzialnością za walkę ze ślimakami. Kilka lat temu wszystkie alejki zostały posypane środkiem chemicznym na skutek , jak myślę, wielu interwencji.Wydaje mi się, że poniesione koszty były nieadekwatne do osiągniętego efektu. Załóżmy, że środek "obronił" działki na pewien czas z jednej strony, a tymczasem ślimaki wchodziły swobodnie np.od strony sąsiadów, którzy żadnych działań z różnych powodów nie podjęli. Inną,ekologiczną możliwością zwalczania ślimaków (i nie tylko) jest pomoc ich naturalnych "wrogów", czyli jeży. Przysmakiem jeża są właśnie ślimaki, larwy owadów, dopiero w ostateczności owoce. Osobiście zaobserwowałem żerowanie tych sympatycznych zwierząt na swojej działce, oczywiście w nocy.Potem zbudowałem im norę, którą zaczęły odwiedzać.W celu zachęcenia ich do "pracy" rozsypywałem systematycznie na działce tzw.suchą karmę dla...kota. To samo zrobił mój przyjaciel - sąsiad. Efektem tego był całkowity brak ślimaków przez ok.miesiąc! Niestety, jeże nie zagnieździły się u mnie na stałe. Prawdopodobnie zrobiły sobie gniazdo pod domkiem na jednej z opuszczonych działek. Być może wpłynęło też na to stosowanie środków chemicznych przeciw ślimakom. Jako humoreskę i fakt dodam, że ślimaki były hodowane w Średniowieczu m.in. w zakonie Cystersów jako uzuełnienie diety w trakcie postu, bo ślimak nie był uważany za zwierzę.

Autor: admin

Następny artykuł